środa, 4 stycznia 2012

Kiedy Święty Mikołaj spadł z nieba - Cornelia Funke


Na książkę Cornelii Funke trafiłam całkiem przypadkowo. Wzięłam ją w dłonie, zerknęłam do środka i natychmiast urzekły mnie czarno-białe ilustracje Paula Howard. Pomyślałam: "A czemu nie?!! Biorę ją!"

Postawiłam ją na półce z innymi książkami i czekałam, aż nadejdzie odpowiednia, świąteczna pora. Zbliżały się święta, więc postanowiłam zacząć lekturę. Opłacało się trochę poczekać, bo tylko w świetle choinkowych lampek, słuchając pięknych kolęd mogłam spokojnie zanurzyć się w opowieści o "prawdziwym" Świętym Mikołaju, jego pomocnikach-elfach, aniołkach oraz niewidzialnym reniferze.

Oto okazuje się, że Święty Mikołaj nie musi być starym, grubym jegomościem z białą brodą. Nie musi też nosić nowiutki, lśniący płaszcz ani buty prosto ze sklepu.
To spowodowało, że polubiłam Mikołaja jeszcze bardziej!

Dzięki wyobraźni Cornelii Funke mogłam w końcu odpowiedzieć sobie na pytania, które mąciły moją duszę od niepamiętnych czasów, a mianowicie: jak to możliwe, aby Święty Mikołaj mieścił wszystkie prezenty w jednym worku, skąd bierze się śnieg i czy rodzice mogą ponownie uwierzyć w Świętego Mikołaja?

Jeśli chcielibyście poznać odpowiedzi na te pytania, zachęcam Was więc do sięgnięcia po książkę Cornelii Funke "Kiedy Święty Mikołaj spadł z nieba".

PS Mam dziwne przeczucie, że powrócę do niej przed Świętami 2012! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz