piątek, 29 lipca 2011

Ostatnie machnięcie kredką

Wczoraj moja wspaniała ilustratorka - Aneta Pawlikowska - wysłała mi przed-przedostatni rysunek do drugiej części o Cheeky'm Elfie. Za kilka miesięcy będziecie mieli okazję zobaczyć Jej dzieła!!!

Ja wraz z Cheeky'm Elfem byłam pod wielkim wrażeniem... naprawdę!
Dziękuję, Anetko! Całuski! xxx

A teraz krótka przerwa w pisaniu postów na bloga "Cheekylandia", bo moja droga koleżanka Długopisarka zaprosiła mnie do wzięcia udziału w konkursie, więc teraz... och!... trzeba się przygotować... :)

Ps. Przepraszamy wszystkich czytających Newsletter Cheekylandia, ale tym razem spóźnimy się z lipcowym numerem! Chyba po prostu połączymy numer lipcowy z sierpniowym! Wybaczcie! xx

Pozdrawiamy!

czwartek, 28 lipca 2011

Co teraz czytam


Swój wolny czas (a mam go naprawdę mało!) spędzam na czytaniu kilku książek naraz. "Pegasus and the Fight for Olympus" Kate O'Hearn jest jedną z tych książek. To już druga część opisująca niesamowite przygody Emily i Joel'a oraz ich nowo poznanego przyjaciela, Pegazusa! Jak każdy pewnie zdaje sobie sprawę, Pegazus to mitologiczny koń ze skrzydłami i w takiej, a nie innej, postaci pojawia się w tej książce.


Sześć miesięcy wcześniej, Emily i Joel pojawili się w pierwszej części zatytułowanej: "Pegasus and the Flame", którą miałam okazję kupić w pobliskim supermarkecie. Przyznam, że zdecydowałam się na kupno książki ze wzgl. na bajecznie piękną okładkę. Cena też była przystępna, więc czemu nie miałabym zostać szcześliwym posiadaczem Pegs ;)

Ps. Podobno autorka Kate O'Hearn jest wielką miłośniczką koni i dzięki tym książkom stara się uświadomić jak często konie wykorzystywane są do ciężkiej pracy oraz w jaki okrutny sposób ludzie traktują owe zwierzęta...

Żywię wielką nadzieję, że wkrótce będziecie mieć szansę na zapoznanie się z powyższymi tytułami, bo naprawdę warto!!!

Ps2: Więcej szczegółów o książkach, bohaterach i akcji dopiero, kiedy skończę czytać drugą część... :D

środa, 27 lipca 2011

Wyświetlenia Cheekylandii

Blog Cheekylandia istnieje od początku maja i dotąd strona została otworzona prawie 1000 razy!!!

Cheeky Elf i ja nie możemy w to uwierzyć! Dziękujemy wszystkim za odwiedziny i za wszystkie komentarze.

Zdajemy sobie sprawę, że najwięcej odsłon było z Wielkiej Brytanii i należały do... mnie i Cheeky Elfa!

Jednak muszę pochwalić się, że Polska znajduje się na II miejscu z 237 odsłonami, następnie - na III miejscu - USA z 199 odsłonami. Tuż za nimi pojawiają się Niemcy, Hiszpania, Irlandia, Belgia oraz Dania. Serdecznie dziękujemy! x

wtorek, 26 lipca 2011

Następna książka o Cheeky'm Elfie

W tym samym momencie, kiedy piszę tego posta, wydawnictwo rusza z produkcją drugiej części Cheeky Elfa. Och, jak bardzo jestem podniecona. Cheeky Elf też pieje z zachwytu! Wczoraj wysłałam ostatni dodatek do 'mojego' wydawnictwa Novea Res, nad którym pracowałam kilka tygodni. Jak powiedziałam wydawnictwu, dodatek musi dojrzeć, tak samo jak dojrzewa jabłko na jabłoni...

Im będzie bliżej premiery nowej książki, tym więcej podzielę się z Wami informacjami (może nawet pochwalę się okładką, a tym samym będziecie pierwszymi, którzy będą mieli okazję ją zobaczyć). :D

Wczoraj też wymyśliłam tytuł do trzeciej części o Cheekym Elfie (od tytułu zaczyna się zazwyczaj moja przygoda z nową książką) i zaczęłam pisać wstęp!!! Trzymajcie kciuki, proszę!

Ps. Podzielę się z Wami małym sekretem, skąd wziął się wczorajszy tytuł posta: "Good morning Bury" - wszystko dlatego, że wraz z moimi przyjaciółkami oglądałam ostatnio po raz drugi musical "Hairspray" z Nikki Blonsky w roli głównej i piosenka zatytułowana "Good morning Baltimore" otwiera cały musical (i jest moją ulubioną). Posłuchajcie sami!

http://www.youtube.com/watch?v=OtQFq2XUpTc


Ps2: Wszystkiego najlepszego życzę wszystkim Aneczkom, bo przecież dzisiaj ich święto! 26 lipca!!! xxx

poniedziałek, 25 lipca 2011

Good morning Bury!

Budzę się i co widzę? Cheeky Elfa siedzącego na mojej klatce piersiowej.

Przecieram oczy i co widzę? Cheeky Elfa wciąż siedzącego na mojej klatce piersiowej i wskazującego palcem coś ponad moją głową, na parapecie mojego okna.

Wyginam głowę i co widzę? Promienie porannego słońca sączące się przez szpary pomiędzy zasłonami.

Zrywam się z łóżka (zrzucam zaskoczonego elfa na podłogę), odsłaniam zasłony i co widzę? Bury, moje miasto, zalane promieniami słońca!

"Good morning Bury!" krzyczę przez otwarte okno i co widzę, kiedy odwracam głowę w kierunku, gdzie upadł Cheeky Elf? Elf leży na moim dywaniku i liczy gwiazdki, które wirują mu przed oczami.

Ojojoj, przepraszam Cheeky Elfie!

Po czym zaczynam się głośno śmiać - nic nie jest w stanie popsuć mi wyśmienitego humoru - słoneczny dzień wystarcza, abym cieszyła się każdą chwilą życia!!!

Good morning Bury!!!

niedziela, 24 lipca 2011

Spacer po Horwich

"Wstawaj! Wstawaj! Żal marnować taki piękny dzień na leżenie w łóżku!" wrzeszczał mi w ucho Cheeky Elf i na dodatek z samego rana! Zrzuciłam go z poduszki na podłogę, a potem odwróciłam się na drugi bok i próbowałam ponownie zasnąć.

Nic z tego! Cheeky Elf to wielki uparciuch - chyba już to wspominałam.

"Mam ochotę na wycieczkę poza Bury" oznajmił Cheeky Elf, kiedy wylądował na mojej głowie. "I na lody" dodał.

"No dobrze" westchnęłam i wstałam...

Przygotowania do wyjazdu potrwały około dwóch godzin. Cheeky Elf był wielce podniecony, bo jak powiedział, nie mógł doczekać się lodów z okolicznej farmy. Ja też! Po prysznicu, stwierdziłam, że Cheeky Elf miał całkowitę rację - po co mamy kisić się w domu, podczas gdy na dworze jest tak bajecznie i cudownie. Słońce było dla nas dzisiaj wyjątkowo łaskawe!!!

Horwich było odpowiednim miejscem na spacer. Oto kilka zdjęć, które Cheeky Elf pomógł mi pstryknąć:





Muszę przyznać, że Cheeky Elf coraz lepiej radzi sobie z moim aparatem. Prawda?

"Och! Ach! Ojojoj!" zachwycał się Cheeky Elf lodami, kiedy delektowaliśmy się nimi po długim spacerze po Horwich. Niestety, nie posiadam żadnego zdjęcia Cheeky Elfa, na którym jego nos pokryty jest wielką warstwą lodów o smaku Orange Tiger. A szkoda, bo byłoby się z czego pośmiać...

sobota, 23 lipca 2011

Film 3D i wizja mojej książki

Wczoraj, po pracy wybrałam się z moją koleżanką Anią i jej córeczką Anitką oraz koleżanką Julią i jej synkiem Micheal'em do kina Odeon, aby obejrzeć nowy film "Cars 2", bajkę Pixara. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ten film animowany był w 3D, a ja nigdy jeszcze dotąd nie oglądałam niczego zza trójwymiarowych okularów!!!

Siedzieć w ciemnym kinie i zajadać się popcornem oraz pić colę z plastikowego kubka, który dzieliłam z Anią to jedno, co mnie cieszyło. Oglądać film przez magiczne okulary i zachwycać się realnością obrazu - to drugie.

Nagle, ku memu zdziwieniu, zaświtała mi w głowie fantastyczna myśl. Oczami wyobraźni zobaczyłam jak jacyś utalentowani graficy i rysownicy tworzą stworzony przeze mnie świat, w którym mieszka Cheeky Elf. Zobaczyłam gęsty elfi las, ciemną taflę jeziora oraz magiczne stworzenia, które żyją w Krainie Elfów. Wyobraziłam sobie jak jakiś aktor lub aktorka podkładają głosy pod postacie, a jakiś zdolny muzyk tworzy ścieżkę dźwiękową do "mojego" filmu animowanego...

Wierzę skrycie, że moje marzenie kiedyś się spełni i że kiedyś będą mogła zabrać moją rodzinę i przyjaciół na przedpremierę Cheeky Elfa. :D

środa, 20 lipca 2011

Pierwsza ilustracja

W poprzednim tygodniu, a może to było dwa tygodnie temu?!! Hmm... Pamięć mnie zawodzi, hmm... Cóż, czy to takie ważne?!! NIE!

Najważniejsze, że pierwszy rysunek wykonany przez młodego ilustratora dotarł do mnie i ogromnie mnie ucieszył. Ilustracja jest fantastyczna. Kolory idealne. Wyraz twarzy głównych bohaterów - odpowiedni do opisu w książce. Gratuluję twórcy wielkiego talentu!

Dziękuję też mojej współpracownicy, Anecie Pawlikowskiej, dzięki której poznałam tylu świetnych ludzi! Wierzę, że to właśnie dzięki niej, ten projekt ujrzy światło dzienne. Przy okazji przypominam, że Aneta Pawlikowska to twórca rysunków do mojej książki o Cheeky'm Elfie! Pozdrawiam ją serdecznie! xx

poniedziałek, 18 lipca 2011

The Silver Sword

Czytanie książek po angielsku stało się moją obsesją! Jest mi to oczywiście na rękę, gdyż mieszkając na stałe w Wielkiej Brytanii, napotykam wiele księgarń czy charity shops, gdzie mogę kupić książki w owym języku i nie muszę martwić się, że nie mam co czytać.

Ostatnio, za namową męża, sięgnęłam po klasykę literatury dziecięcej, spod pióra Ian'a Serraillier'a, zatytułowaną "The Silver Sword", którą autor opublikował w 1956 roku. Czytanie jej zajęło mi kilka dni, pomimo że książka miała jedyne... 160 stron! Nigdy dotąd nie słyszałam o tym autorze, a tym bardziej o książce pod tytułem: "The Silver Sword":


Dziwię się, że żaden polski wydawca nie opublikował jej dotąd w Polsce, bo to przecież opowieść o Warszawie w czasach wojennych. To wzruszająca historia Ruth, Broni i Edka Balickich, których rodzice zostają uwięzieni przez Nazistów. To też opowieść osieroconego Janka, który postanawia dołączyć do rodzeństwa Balickich i pomóc im odnaleźć rodziców. To ekscytująca historia srebrnego talizmana, który towarzyszy dzieciom w trakcie niebezpiecznej podróży do Szwajcarii i który staje się symbolem nadziei i odwagi.

Książka jest warta przeczytania! Polecam gorąco!

Ps. Może kiedyś jakiś polski wydawca skusi się ją wydać...

niedziela, 17 lipca 2011

Eksperymencik!

Wspólnie z grupą utalentowanych, młodych ludzi przygotowuję projekt dla chorego chłopca, Franusia. Ten projekt nazywam "małym eksperymencikiem", zobaczymy dokąd on nas zaprowadzi. Żywię głęboką nadzieję, że moi pomocnicy nie będą traktować projektu tylko jako wyzwania, ale też jako świetną zabawę, bo o to mi przecież chodzi, kiedy piszę dla dzieci. W pisaniu dla najmłodszych nie chodzi tylko o pouczanie ich "kto tu jest najmądrzejszy" i "kto wie najlepiej", ale - my pisarze - staramy się ich bawić i rozśmieszać. Mam nadzieję więc, że Franuś uśmiechnie się, kiedy dostanie od nas "małą niespodziankę".

sobota, 9 lipca 2011

Oczom ni mogę uwierzyć!

Witajcie w te sobotnie popołudnie! Mam nadzieję, że czujecie się tak dobrze jak ja. Zapytacie pewnie skąd u mnie takie wyśmienite samopoczucie?!! Mam wiele powodów do radości - moje projekty, nad którymi aktualnie pracuje; książki, które obecnie czytam; obecność Cheeky Elfa, który obiecał, że nie pojedzie na urlop, póki nie skończymy trzeciej części, opisującej jego przygody; a przede wszystkim - kolekcja książek Alexandra McCall Smith, na którą spojrzałam, kiedy wstałam z łóżka.

Oto ona:


Spędziłam kilka cennych godzin na poszukiwaniu książek tegoż autora. Dotychczas udało mi się skolekcjonować jego 19 powieści. Najlepszym miejscem na znalezienie interesujących mnie książek jest tzw. 'charity shop'. W Anglii, w której mieszkam od kilku lat, 'charity shops' to sklepy, w których można odnaleźć prawie wszystko, od ciuchów aż po książki, buty, torebki czy płyty DVD i CD. Każde 'charity shop' zbiera pieniądze ze sprzedaży na działalność organizacji, którą nazwę dumnie nosi i tak więc mamy coś dla Chorych Dzieci, Bezdomnych Zwierząt czy Starszych. Naprawdę podziwiam ten sposób organizowania zbiórki funduszy dla potrzebujących, więc wspomagam ich jak mogę!

A oto zdjęcie książek z serii o losach Mma Ramotswe, pani detektyw, które przeczytałam (albo czytam - dotyczy to ostatniej książki na zdjęciu):


Polecam wszystkim, którzy lubią "lekkie" kryminały. :)

czwartek, 7 lipca 2011

Newsy!

Nie uwierzycie?!! Ja też nie mogłam uwierzyć w to, że w końcu znowu zaczęłam pisać. LOL! Po pierwsze, dotyczy to posta na moim blogu. Po drugie, mojej książki. Jest też po trzecie, ale dotyczy to raczej Cheeky Elfa, nie mnie... jednak z wielką przyjemnością oświadczam w imieniu Cheeky Elfa, że powoli powstaje trzecia część jego przygód! Chwila, chwila... A gdzie podziała się druga? Jeśli dobrze liczę, między Jedynką, a Trójką, powinna znajdować się Dwójka. Proszę nie panikować! Już tłumaczę, druga część została już zaakceptowana przez wydawcę i rozpoczęto nad nią prace... Najpierw korekta, potem skład, moja akceptacja, i na samym końcu drukowanie.

Tyle ekscytujących chwil, że czasami nie mam czasu się dobrze nimi nacieszyć, bo już nowe pisanie i nowe obowiązki czekają na mnie!