czwartek, 29 września 2011

Negocjacje z wydawcą

Od początku września negocjuję z angielskim wydawcą warunki wydania mojej książki po angielsku. Zaproponowano mi wyprodukowanie 1000 egzemplarzy na sam początek, co jest dla mnie wielkim sukcesem i powodem do dumy!

Podobno również, następny rok spędzę na podróżowaniu z jednej księgarni do drugiej i podpisywaniu egzemplarzy mojej książki dla dzieci. Czas pokaże, co z tego wyjdzie...
Trzymajcie kciuki, proszę!

5 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki, trzymam! I gratuluję - powinnaś być z siebie dumna.
    Kto przetłumaczy książkę? Jak na to wszystko zareagował mąż?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj długopisarko, książkę nikt nie musi przetłumaczyć ;) napisałam ją po angielsku z niewielką pomocą męża (jest przecież Brytyjczykiem!)oraz Tracy, mojej byłej nauczycielki xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie! Samowystarczalna z Ciebie kobieta. :-)
    Ale napisz, jak mężowi się podobała współpraca. :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. @długopisarko - jak to kilka osób stwierdziło, że "jestem multi-tasked kobietą" :)

    Mąż chodzi dumny jak paw. Oczywiście, kiedy mówię, że wiele mi pomógł i że jestem za to ogromnie wdzięczna, on odpowiada mi za każdym razem, że "to moja historia, a nie jego; on mi tylko poprawił mi kilka błędów językowych"...

    @Agato Adelajdo - witam :) też się cieszę, że negocjacje idą w dobrym kierunku, pomimo to zobaczymy co z tego będzie...

    OdpowiedzUsuń