wtorek, 20 września 2011

Beatrix 17.09.2011


Witajcie!

Mam na imię Beatrix. Jestem albinosem.

Miałam prawdopodobnie 3.5 roku kiedy umarłam. Stało się to dokładnie 17 września (sobota) 2011 roku w późnych popołudniowych godzinach, kiedy moi właściciele zdecydowali się opuścić dom i pojechać na miejski targ, aby zakupić mi warzywa. Umarłam nie z tęsknoty ani z braku miłości (jej to miałam nawet nadmiar), a z powodu ciężkiego zapalenia płuc. Weterynarz przypisał mi kilka antybiotyków i jedzenie w proszku, ale ostrzegł moich właścicieli, że moje szanse przeżycia są marne. Walczyłam dzielnie - jadłam sproszkowany pokarm, podgryzałam warzywa, przytulałam się do mojego długoletniego partnera, Peter'a, z którym miałam dziesięć małych króliczków. Byłam partnerką, matką i babcią. Byłam szcześliwa, pomimo tego, że słabo widziałam.
Teraz też jestem szczęśliwa, pomimo że odeszłam niespodziewanie i bez ostrzeżenia! Moja nagła śmierć wywołała potok łez, smutek i żal. Mój partner pożegnał mnie czule i obiecał, że spróbuje przetrwać ten czas beze mnie. Kazałam mu jeść, pić i podskubywać warzywa, które, mmmm, są takie smaczne. Pożegnałam moje dzieci i wnuki oraz tych, z którymi dane mi było mieszkać obok.
Jestem szczęśliwa, bo wędruję w kierunku jasnego światła i wiem, że tam odnajdę drugi dom i wieczny spokój. Będę na Was czekać - tylko się nie śpieszcie, użyjcie trochę życia i cieszcie się nim, póki możecie.

Pozdrowienia z Królestwa Niebieskiego,
Beartix (3.5 roku życia) xxx

2 komentarze: