niedziela, 24 lipca 2011

Spacer po Horwich

"Wstawaj! Wstawaj! Żal marnować taki piękny dzień na leżenie w łóżku!" wrzeszczał mi w ucho Cheeky Elf i na dodatek z samego rana! Zrzuciłam go z poduszki na podłogę, a potem odwróciłam się na drugi bok i próbowałam ponownie zasnąć.

Nic z tego! Cheeky Elf to wielki uparciuch - chyba już to wspominałam.

"Mam ochotę na wycieczkę poza Bury" oznajmił Cheeky Elf, kiedy wylądował na mojej głowie. "I na lody" dodał.

"No dobrze" westchnęłam i wstałam...

Przygotowania do wyjazdu potrwały około dwóch godzin. Cheeky Elf był wielce podniecony, bo jak powiedział, nie mógł doczekać się lodów z okolicznej farmy. Ja też! Po prysznicu, stwierdziłam, że Cheeky Elf miał całkowitę rację - po co mamy kisić się w domu, podczas gdy na dworze jest tak bajecznie i cudownie. Słońce było dla nas dzisiaj wyjątkowo łaskawe!!!

Horwich było odpowiednim miejscem na spacer. Oto kilka zdjęć, które Cheeky Elf pomógł mi pstryknąć:





Muszę przyznać, że Cheeky Elf coraz lepiej radzi sobie z moim aparatem. Prawda?

"Och! Ach! Ojojoj!" zachwycał się Cheeky Elf lodami, kiedy delektowaliśmy się nimi po długim spacerze po Horwich. Niestety, nie posiadam żadnego zdjęcia Cheeky Elfa, na którym jego nos pokryty jest wielką warstwą lodów o smaku Orange Tiger. A szkoda, bo byłoby się z czego pośmiać...

2 komentarze:

  1. Widać, że dzień mile spędzony ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień był fantystyczny :) Mam jednak nadzieję, że następnym razem Cheeky Elf pozwoli mi dłużej pospać :D

    OdpowiedzUsuń